piątek, 23 marca 2012
7.
Wiosna. wiosna, wiosna piec grzewczy wyłączony, M cieszy się, że wreszcie kończymy ogrzewanie, ja cieszę się, że jest ciepło ... bo jakoś tak lepiej mi na sercu i duszy. Znów nie zadzwonili po teście, trudno ich strata, ja się nie poddam. Kolejne wizyty umówione lub w trakcie opracowywania plany kiedy by tu iść. Dieta się turla a ja mam takie pokłady energii, że zastanawiam się, czy spory tyłek nie jest mi potrzebny, żeby je zmagazynować. Nawet sprzątać mi się chce, a to coś nowego. owszem brudu w domu nie uznaję, ale lekki hmmm wir entropii w rzeczach zwykle uznawałam za dopuszczalny. A teraz... sprzątać przeglądać, gotować sama nie wiem gdzie to siedziało ? Kupiliśmy w zeszłym tygodniu 8 ramek na zdjęcia w tym tygodniu wybieramy fotki do wydruku i wreszcie będzie to dom a nie mieszkanie. Jestem w szoku, ale czuję się nieźle, mieszkam na wsi, jestem chora, nie mam pracy ... mam fajnego męża, cud w postaci dziecka prawie grzecznego, wspaniałych przyjaciół, super rodzinę ... z marazmu i depresji doszłam do nieźle ... do coś mi się chce... Chwała ci WIOSNO ! Może nawet coś narysuję .. nie mówię nie ... już mi się coś tam cni .. zobaczymy !
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz