piątek, 4 kwietnia 2014

liga ochrony zaskrońców

Jako szczęśliwi posiadacze nowego regału robiliśmy z M przemeblowania w starych, żeby książki mogły wreszcie odetchnąć, a nie stać w dwóch rzędach  ściśnięte jak sardynki. Jako rasowy chomik znalazłam liczne grono elementów wspominkowych, między innymi teczkę z "lepszymi rysunkami" od liceum .. :D ale się obśmiałam, zeszyty KZDP, wciąż uważam, że należy je spalić lub zakopać, bo jak się kiedyś dzieci do tego dobiorą, to nie  uwierzą, że matka mogła być tak szurnięta... zeszyt z tkliwymi i depresyjnymi wierszydłami (wiadomo w tym wieku cierpienia młodego, wrażliwego ego, znaczy artysty są bardzo głębokie i dojmujące)  i "księgę" gdzie wpisywali mi się znajomi na koniec liceum. Oczywiście zamiast odłożyć każdy skarb na nowe miejsce musiałam zajrzeć do środka :) w Księdze trafiłam na wpis pewnej Kasi zwanej Owcą, obok której  wpisała się jej  najlepsza koleżanka - nomen omen Qrczak :). Kasia wspomniała, że znamy się z przygotowań do bierzmowania, gdzie nasza (najgłośniejsza) ławka założyła (pod moim przewodnictwem) Ligę ochrony zaskrońców... głównie dlatego, że w jakimś hymnie kazano po nich stąpać i było nudno (w ramach protestów przeciwko deptaniu zwierząt opłatę za "pamiątkę" wręczałyśmy w formie łódeczki- origami :D .. ksiądz nie wiedział czy śmiać się czy płakać już przy trzeciej .... ja byłam piata w kolejności :D ) .. do dziś się uśmiecham kiedy to wspomnę .. numery domowe Owcy i Qrczaka od 12 lat są w mojej komórce ... jestem sentymentalnym chomikiem i dobrze mi z tym.

Ps żeby być na czysto ze sprawami bieżącymi,  10 marca 2014 roku o 7.25 na świat przyszedł mój syn ... kocham go bardzo chociaż mógłby sobie odpuścić gapienie mi się w oczy o 2  w nocy kiedy ja ostatkiem sil próbuję go uśpić ...