sobota, 24 listopada 2012

27

Podobno kobietom nie przysługuje użalanie się nad sobą z okazji grypy i błąd ja to bym chciała, żeby się ktoś nade mną poużalał. Pogłaskał po głowie, zrobił kawki, owinął kocykiem ...ale nie ma tak dobrze, póki nie leżę w malignie jestem zdrowa i mam być zaradna. Kiepsko z tym ostatnio albo się trzęsę albo umieram z przegrzania  i od 15 minut nie mogę mówić, ale oj tam oj tam, nie leżę, więc chociaż za druty się wezmę co nie ? Szale ostatecznie nie robią się same ( a czasem powinny).

wtorek, 13 listopada 2012

26

babeczki dopracowane,wciąż nie ma zdjęcia bo one znikają!

Babeczki podwójnie pomarańczowe opcja z orzechami

1 pomarańcza (skórkę otrzeć, sok wycisnąć do miseczki)
3 trzy łyżki rozpuszczonego masła
2 ( i pół, zależnie od mąki) szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 szklanki cukru
1 szklanka mleka
2 jajka
Orzechy
czekolada do ozdoby ( w opcji z czekoladą, czekoladę pokroić i wrzucić do środka)
mbir w proszku kardamon,cynamon do smaku 

mokre składniki wymieszać energicznie (przypominam, do mokrych zaliczamy też cukier)
dodać skórkę, wymieszać
dodać orzechy, wymieszać
dodąć mąkę z proszkiem i przyprawami ... wymieszać :D (tak to ciastka nie do zepsucia)

ciasto rozlać do blachy do muffinek i piec w nagrzanym na 180 stopni około 25 minut lub do suchego patyczka
kiedy wystygną maczać w rozpuszczonej czekoladzie 

Babeczki mają tendencję do znikania i pachną obłędnie, tak świątecznie

środa, 31 października 2012

25

Hura hura hura Tostek ukończony i przymierzony i trzeba było normalnie skończyć a nie elastic bind off bo nie równo rękawki wyglądają, ale oj tam oj tam z drugiej strony powyciągam oczka co nieco i będzie dobrze. Z uwagi na tę radosną wieść mogę podzielić się przepisem na babeczki podwójnie pomarańczowe z czekoladą chce ktoś ? To w następnym poście, bo zdjęcia nie mam .. jakoś tak zniknęły w tajemniczych okolicznościach :D.

piątek, 26 października 2012

24

Kochaneczki patrzcie jakie cudne bałwany można upolować ! o TU

23

Sama nie wiem na czym polega różnica, ale są takie robótki, które robią się prawie same i takie, które powiedzmy delikatnie są jak wrzód na dupie. Moje pierwsze bolerko z first classa to była bajka. trzy dni dłubania, 5 minut szycia  i tadaaaaam bardzo je lubię, sprawdza się w lecie i na wiosnę.Moje drugie bolerko z first classa ... cóż 4 tydzień dłubania do końca jakieś 18 cm wzoru i 10 cm ściągacza... a czas mam do przyjścia koralików czyli jakoś tak do wtorku eeeech na pocieszenie przybyło 5 motków dropsowych słodkości, mięciutkie i kolorowe łiiiiii. Mam w planach jeszcze jedne zakupy włoczek w tym roku (nie planowanych nie liczę, ale liczę, że będzie szansa na ich pojawienie ;D), na tapecie czapka dla szwagierki i szalik obiecany jakieś dwa lata temu .  tylko wciąż nie wiem z czego i jaki, ale oj tam oj tam i do przodu.A jeśli mi ktoś przypomni ( wiadomo, że z moją pamięcią to nie bardzo) to wrzucę zdjęcie z sesji zrobionej przez Martę Kuchcińską .. nawet ja się sobie podobam, a to już wyczyn! 

Ps: póki co mam dwa  i pół znacznika, fajne są !

poniedziałek, 15 października 2012

22

mam 60cm bolera.. jeszcze 40, grunt, że jestem za połową, co się okazało? Brakuje mi koralików ... więc postanowiłam połączyć obie pasje :D zrobię sobie tzw znaczniki !  To takie dynksy do zaznaczania różnych miejsc na robotce, moje plastikowe mi się znudziły i już z nich "wyrosłam". Zamarzyły mi się ręcznie robione, oczywiście takich jakie jak chce to nie ma, a jakże, cóż mi zostało? samemu  sobie zrobić! Plan jest taki: zrobić 10 sznurków koralikowych o średnicy 4,5 mm  i długości 3 cm .. oczywiście każdy w innym kolorze; każdy ze sznurków wkleić w jedną końcówkę z drugiej strony wykończyć ozdobną miseczką; na końcówki założyć ogniwa, takie jak w pękach kluczy, moje mają średnice 8mm to znaczy, że markery będzie można swobodnie używać na drutach do rozmiaru 7mm ( ja tam grubszych nie używam).. Skoro jest plan to do pracy ! Jak skończę pochwalę się efektami.   

sobota, 13 października 2012

21

No to sobie podziergałam .. nie ma co. Zrobiłam 1/3 bolera zwanego tostem  i czapkę, która nie wiem czemu u mnie jest inna niż na zdjęciu.. czy ja nie umiem czytać ze zrozumieniem? ( tu upadałaby mężowska teoria  o mojej ogromnej inteligencji). Nic to czapka  i tak mi się podoba a jako tygodniowy udzierg taki wynik mnie zadowala, gorzej, że prawy nadgarstek zgłasza jakieś pretensje, na moje "co jest malutki? i energicznego młynka odpowiada oburzeniem  i dojmującym bólem, więc dziś drutuję powolutku (za to mąż wieszczy mi kalectwo.. dzięki mężu .. co za optymizm :P).  E tam, nie przejmuję się tym, dziś miałam dobry dzień dostałam kawę, książkę  i wybraliśmy się na nowe gastronomiczne coś - bubble tea .. ja popijałam zieloną z mango i kulkami jogurtowymi ( moim zdaniem robione na agarze), natomiast małżonek popijał jakraworóżwy truskawkowo-mleczny koktajl również z kulkami jogurtowymi. Cala zabawa polega właśnie na tych kulkach albo z tapioki, albo z agaru albo żelek które wciągane przez słomkę przyjemnie"wybuchają w ustach". Następnym razem wezmę coś na czarnej herbacie, może nie będzie tak przeraźliwie słodkie. zwieńczeniem  dnia były hamburgery własnej produkcji w oparciu o przepis jamiego oliviera.. mniam jakie pyszne! A jutro smażone pierożki wonton (wiedzieliście, że są dwa rodzaje ciasta wonton : do gotowania  i do smażenia ... ja oczywiście nie dałam po sobie poznać, że nie miałam o tym zielonego pojęcia  ... cóż.. a w ramach bonusu dotachałam w torbie ramen o smaku sezamu, lubię eksperymenty) 

wtorek, 9 października 2012

20



Nadeszła jesień i musicie przyznać jest piękna.
Pomarańczowości i czerwienie już  pojawiają się na drzewach… ale zanim liście opadną pojawia się królowa jesieni – DYNIA.




Jest delikatna w smaku, wspaniale łączy się z przyprawami, szybko jest gotowa  i można z niej zrobić nie tylko zupę, choć jak wiadomo i ta jest pyszna. W tym roku kupiliśmy całą dynię, miała 7 kilo piękny obły kształt i nasze dziecko ją pokochało :D .



Ale wracając do sedna wpisu prezentuję wam 5 PRZEPISÓW NA POTRAWY Z DYNI


1.    Pikantny czatnej z dyni wg Nigeli przepis na 6 słoików 250 ml

- kilogram miąższu z dyni
- 2 średnie cebule
- 1  kwaśne jabłko
- 100 g sułtanek
- 2 małe papryczki chili ( ja dałam słodki sos chili )
- 275g jasnego cukru trzcinowego
- po jednej łyżeczce cynamonu, mielonego imbiru, mielonych goździków i soli
- 2 czubate łyżki drobno posiekanego Świerzego imbiru
- 625ml octu winnego

Dynię, cebule i jabłko należy pokroić w bardzo drobną kosteczkę;
Włożyć wszystkie składniki do sporego garnka  i zagotować;
Gotować na średnim ogniu mniej więcej godzinkę, czatnej musi być gęsty a  dynia mięciutka
Nałożyć gorący czatnej do słoiczków szczelnie zakręcić i wystudzić postawione denkami do góry.
Czatnej powinien przegryzać się dwa miesiące, potem smacznego ! Jest pyszny z mięsem i jako dodatek do warzyw a niektórzy jadają go z chlebem :D

2.    Placuszki dyniowe (na dwie głodne osoby i wiecznie głodnego bobasa)

- 400 – 500 g przetartej na małych oczkach dyni
- opakowanie serka feta
- jajko
- mąką ziemniaczana lub pszenna – wedle potrzeby
- sól majeranek i pieprz

Robi się je dokładnie tak jak ziemniaczane, ale tu dodajemy jeszcze serek feta – rozdrabniamy go widelcem a potem mieszamy wszystko razem na gładką masę
Ponieważ serek jest słony bardzo ostrożnie dozować sól, można całkowicie z niej zrezygnować
Po dodaniu i wymieszeniu mokrych składników dodajemy tyle mąki, by ciasto miało pożądaną konsystencję – gęstsze niż śmietana ( jeśli dodamy mąkę ziemniaczaną  placuszki będą miały konsystencję lekko gumowatą, tak jak kluski śląskie)
Placuszki smażymy z obu stron na oleju
Można zjeść ze śmietaną. 



3.    Zupa dyniowa Jagody ( przepis nie jest mój, ale jest najpyszniejszy ! )
Porcja na około 4 porcje (zależnie od wielkości)
- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- około 500g miąższu z dyni pokrojonego w kostkę
- bulion warzywny
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa
- kwaśna, gęsta śmietana i szczypiorek do podania

Cebulę kroimy w drobną kostkę, czosnek przeciskamy przez praskę, całość wrzucamy na rozgrzaną oliwę
Kiedy cebula się zeszkli wrzucamy do garnka dynię i chwilę przesmażamy
Zalewamy dynię bulionem, cała dynia musi być nim przykryta
Gotujemy do miękkości
Doprawiamy do smaku
Miksujemy, dodajemy kleks śmietany i drobno pokrojony szczypiorek



4.    Dyniowe Curry z Ciecierzycą

- 400g miąższu z dyni pokrojonego w kostkę
- pierś kurczaka (można zastąpić 200g dodatkowej dyni)
- puszka ciecierzycy
- puszka mleka kokosowego
- 1 cebula pokrojona w drobną kostkę
- ryż
- trzy łyżeczki zielonej pasty curry, proszek curry, dwie łyżki soku z limonki, dwie łyżki słodkiego sosu chili, sos sojowy, kostka rosołowa

W woku podgrzewamy olej, na gorący wrzucamy cebulę oraz pastę curry, energicznie mieszamy
Dodajemy pokrojonego w kostkę kurczaka i wciąż mieszamy, żeby kurczak obtoczył się w paście 
Kiedy mięso jest białe dorzucamy dynię i smażymy często mieszając jeszcze kilka minut
Do woka nalewamy wody, tak by przykryła produkty, dodajemy kostkę rosołową, proszek curry, sos chili i sok z limonki
Redukujemy sos, w między czasie gotujemy ryż w osolonej wodzie
Kiedy sos jest zredukowany, a dynia miękką, do woka wlewamy mleko kokosowe i dodajemy ciecierzycę doprawiamy sos jeśli jest to potrzebne
Ponownie redukujemy sos, powinien mieć gęstość śmietany
Curry podajemy z ryżem, ilość porcji w sumie zależy od ilości głodnych, sosu jest dużo, a ryż zawsze można dogotować :D 



5.    Ciasto Dyniowe
-  dwie szklanki przetartego miąższu dyni
- dwie szklanki mąki pszennej
- ¾ szklanki cukru
- 2 jajka
- 5 łyżek oleju
-  bakalie o ile i ile się ma
- łyżka przyprawy do piernika ( Alle może być kardamon i gałka muszkatołowa)
- łyżeczka cynamonu
- dwie łyżeczki proszku do pieczenie
- margaryna  i bułka tarta do przygotowania blachy

Rozgrzać piekarnik do 180 stopni Celsjusza, przygotować blachę ( u mnie kwadratowa 20cm na 20 cm )
Jajka  i cukier rozmieszać w misce aż do rozpuszczenia cukru
Dodać olej, wymieszać
Dodać pokrojone bakalie, przyprawy oraz miąższ z dyni, oczywiście wymieszać
Dosypać mąki wraz z proszkiem do pieczenia wszystko połączyć w jednolitą masę
Wlać ciasto do blaszki, powierzchnię wyrównać
Piec około 30 – 40 minut lub do suchego patyczka

ZJEŚĆ :D 



To już wszystko, pięć dań, pięć propozycji wszystkie pyszne ! 

czwartek, 27 września 2012

19

Tak wiem, miała być dynia.. cierpliwości odrobinę :D Spoko jutro lub pojutrze pochwale sie swoimi pomarańczowościami  spożywczymi. Wróciłam do drutów i wiecie.. brakowało mi  ich. Lubię dziergać z koralików, ale druty, włóczka przesmykująca się między palcami to jest to, zwłaszcza gdy już chłodno za oknami, brak mi tylko jakiegoś mruczka do kompletu ( póki co Dżuls dzielnie próbuje zamotać mi włóczkę ) :D. Na dobry początek sezonu wykończyłam truskawkową sukienkę i za 15 minut zrobię do końca ogrzewacz na szyję dla małej, ładny jest i bardzo bardzo prosty. W sumie od jakichś kilku dni mi lżej, nie wiem czemu, bo ostatecznie  nasza sytuacja  się nie poprawiła, kasa się kończy, pracy jak nie było tak nie ma, M wciąż zabija kosmitów ( ale to akurat ok ... oboje mamy swoje zajęcia i nikt nikomu nie przeszkadza). W sumie, nie ma co się zastanawiać tylko przeć do przodu, patataj ! A tak w ogóle, czy ma ktoś pomysł jak przekonać dziecko do mówienia? ... Gnom za nic nie chce współpracować ... no chyba, że za postęp mogę uznać to, że wszystkie zwierzątka mówią Muuuuuuu a nie miau ... zawsze coś :D

środa, 19 września 2012

18

Jak obiecałam tak zrobię  oto moje prace, w zdjęciach zbiorczych :D ale mam nadzieję, że coś tam ktoś dojrzy, zakochałam się we wzorze "strzałek" rozpisałam go na moje ulubione toho 11 na 6k, zrobiłam ich 10 :P przy ostatnich sześciu schemat nawlekani znałam na pamięć do tego dwa caterpilary i jakieś tam inne cosie, wszystkie zostały dziś wykończone w zakończenia 99% to zakończenia typu toggle, bo karabińczyki było ciężko zapiąć samemu, teraz przetestowałam każdą z osobna  i da radę, teraz bez większych wstępów zdjęcia :D  :






Fiolety coś wyszły niemrawo albo mi się wydaje hmmm  w każdym razie tadam jest to w 90% urobek ostatnich12 dni :D więc niezły mam przerób jak mawia M .. póki co jeszcze dwa caterpilary i do listopada przerwa, bo muszę dać odpocząć oczom i palcom .. w listopadzie będę zbierac na gwiazdkowe prezenty :P
W przyszłym wpisie 5 przepisów z  dyni ze zdjęciami w bonusie jak Dżuls zaznajamiała się z dynią :D

niedziela, 9 września 2012

17

Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się wysiać obie igły do beaingu, podejrzewam, że zostały  dziś rano pożarte przez odkurzacz, no nic zamówiłam nowe, ale pewnie nie dotrą przed wtorkiem... w co się bawić ? w sumie druty porzuciłam, a mam na nich kilka fajnych robótek i jeszcze kilka innych do zrobienia, w sumie powinnam być sprawiedliwa i hobby traktować sprawiedliwie, więc od dziś jeden wieczór z koralikami jeden z drutami :D ( bo mąż wciąż zabija potwory) A co do zdjęć twórczości, to owszem będą, ale najpierw muszę powykańczać bransoletki a zasadniczo jeszcze nie zdecydowałam jak :P, za to mam miliony pomysłów na wzory, oczywiście, nie są one zbyt skomplikowane, ale dzięki temu noszalne dla każdego i zgrabne :D mam nadzieję, że jak już udziergam te 25 bransoletek to znajdą one swoje właścicielki :D PS co do Dżulsa...skończyliśmy 14 miesięcy, nie chcemy mówić, a wszystkie zwierzątka mówią miau :P grandzi za dwoje  i wszędzie jej pełno, ale mamunia i tak kocha ją najmocniej na świecie

poniedziałek, 3 września 2012

16

Nie ma o czym pisać, w sumie wiadomo, jakoś się wszystko toczy, jak to życie. Wciąż zasilam klub pełnoetatowych matek i niestety coraz mniej mi to pasuje, wciąż spędzam upojne wieczory przy robótce ( mąż kupił nową grę) wciąż narzekam. No nic napiszę jak będzie o czym o albo np zrobię zdjęcia bransoletek.. póki co schodzą tak szybko, że nie zdażyłam. A jest jedna nowość mało chwalebna .. otóż kablówka pozmieniała nam kolejność programów .. i teraz znów mam się czego uczyć :P

wtorek, 17 lipca 2012

15

Stwierdzam, że niestety brak mi umiaru we wszystkim co robię, rodzicom obrodziła wiśnia... wczoraj przerobiłam dwie skrzynki wiśni, część się  mrozi, część została dżemem reszta własnie "robi się" zostając drugim w przeciągu trzech dni , ciastem z owocem ...no tak. Co dalej ? kilkanaście dni temu Kasia zamieściła posta  z wzorem na bransoletkę .. a mnie oczywiście podkusiła, jestem obecnie szczęśliwą posiadaczką osprzętu do beadingu, w tym jakieś ćwierć kilo koralików igły filc nici szydełko i takie tam .. dziś szydełkuję bransoletkę nr 3 .. dobrze chociaż, że wiem komu to opchnąć :P Przez te koraliki, nie mam siły skończyć kilku robótek ! .. bo oczywiście rozgrzebanych mam tyle ile drutów :P a w tym kiecka dla małej sweter raz ,sweter dwa. bolerko i szal.... cóż wish mi luck ...mama mówi że wiśnie jeszcze są, a mi się zachciało dżemu czereśniowego ooo i morelowego o i jagodzianki fajna rzecz... nosz widzicie ?

poniedziałek, 9 lipca 2012

14

Są takie filmy, które oglądam dla zabicia czasu, w czasie robienia na drutach, żeby się pośmiać. Są też takie, które we mnie budzą coś dobrego, oglądam je kiedy robi się trochę zbyt szaro, a ja nie mam ani czasu, ani ochoty zwiedzać swojej psyche. Film tzw nie dla każdego, czytałam, że końcowka nie ma podparcia, że niektóre postacie weszły tam ni z gruchy ni z pietruchy, że animacje do dupy ... true true, ale nie tego szukam w tym filmie, zawsze powala mnie ogrom uczuć, to co Cleevland zamknął w sobie i musi uwolnić, to jak Story ratuje go przed szarością... Oczyszczenie, katharsis, każdy tego potrzebuje.


filmweb o filmie

czwartek, 5 lipca 2012

13

Specjalnie na życzenie :D






Za sesję oboje jesteśmy bardzo wdzięczni Magdzie z Fonto  
Ta sesja wiele dla nas znaczyła :)

środa, 4 lipca 2012

12

Nie wiem kto ale blogger twierdzi, że ktoś tu nawet zagląda .. no to zaglądacze (czu) zobacz co można wygrać a i bloga poczytaj !
trzeci wsiowy konkurs !

i ewrybady trzymają kciuki, żeby mnie wylosowało !

niedziela, 1 lipca 2012

11

Miał być wpis smencący, ale sama zirytowałam się własną smentliwością, czasem na prawdę, sama mam siebie dość, jest to najlepszy moment, żeby iść spać .. z drugiej strony M mówi, że jak ja o siebie nie zadbam to nikt tego nie zrobi... trudno będę emocjonalnie  i potrzebowo nie zadbana, bywa, inni mają gorzej, choć chciałabym, żeby czasem ktoś pomyslał o mnie tak o bo chce żeby bylo mi fajnie. Wiem że ten wpis nie ma ładu i składu, nie wspominając o gramatyce, ale trudno, mam dziwne myśli, musiałam gdzieś je wylać, równie dobrze może być tu, gdybym podzieliła się nimi z M ...nie byłoby lepiej. Dam sobie radę, muszę.

wtorek, 26 czerwca 2012

10

Dżuls skończyła roczek. Dziwne to  uczucie patrzeć na biegającego malucha z myślą, że rok temu była nieporadnym niemowlęciem, spała, płakała  i jadła, a ja miałam wrażenie, że ciąża powinna trwać zdecydowanie dłużej, by przygotować matkę na tak zadziwiające doświadczenie jak dziecko. Rok temu mieściła mi się na ramieniu, nie mogla nic beze mnie, a teraz patataja po całym domu, grandzi jak troje dzieci, jest ciekawska jak kociątko z ADHD i jest najdoskonalszą istotą w moich oczach. Ogrom uczuć jest nie do opisania! Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, by przejść tak szybki rozwój przez rok, chyba glowa by mi pękła! .. albo z łatwością typowałabym wyniki lotka :P. Tak czy inaczej mój skarb nie jest już dzidzią, Sto lta córeczko

niedziela, 20 maja 2012

9

Okazało się, że nie mam ręki do roślin ... przelałam surfinie .. podobno to niemożliwe a jednak ... mąż doedukował się w sieci i tonem pełnym wyższości wyliczył wszystkie moje florystyczne błędy oraz łaskawie wskazał rozwiązanie ... Przesadziłam cwiotki, 1/3 koloni umarła .. ukryłam zwłoki , dosadziłam  im po begonii i postraszyłam, że albo się biorą za siebie i będą ładne albo wszystkie zamienię w begonie.. podobno straszenie kwiatów pomaga. Pracy nie mam .. coraz bardziej się boję ... nie wiem co robić, wiadomo, że nie mogę wziąć każdej .. to by ułatwiło sprawę, ale nie mogę, nie  kiedy M pracuje zmianowo a żłobek kosztuje minimum 1000 złotych za miesiąc ... Ktoś ma pomysl .. wakat.. zbędną gotówkę ?

niedziela, 13 maja 2012

...

Ot taki przerywnik, mam dość różnych rzeczy i sytuacji, dość, bo czasem ciężko mi już uadwać, że wszystko jest tak jak należy, a nie  jest. Dlaczego kiedy czegoś chcę, to mam pretensje? Dlaczego się czepiam, kiedy oczekuję, wydawałoby się, normalnych odruchów. Nic wielkiego, nic ... tylko, żebym miała troszkę szczęścia w życiu .. troszkę tylko dla mnie... odrobinkę, żeby choć na jednej płaszczyźnie nie dostawać w dupę, żeby mieć jedno szczęśliwe miejsce...   dlaczego nie? 

piątek, 23 marca 2012

7.

Wiosna. wiosna, wiosna piec grzewczy wyłączony, M cieszy się, że wreszcie kończymy ogrzewanie, ja cieszę się, że jest ciepło ... bo jakoś tak lepiej mi na sercu i duszy. Znów nie zadzwonili po teście, trudno ich  strata, ja się nie poddam. Kolejne wizyty umówione lub  w trakcie opracowywania plany kiedy by tu iść. Dieta się turla a ja mam takie pokłady energii, że zastanawiam się, czy spory tyłek nie jest mi potrzebny, żeby je zmagazynować. Nawet sprzątać mi się chce, a to coś nowego. owszem brudu w domu nie uznaję, ale lekki hmmm wir entropii w rzeczach zwykle uznawałam za  dopuszczalny. A teraz... sprzątać  przeglądać, gotować sama nie wiem gdzie to siedziało ? Kupiliśmy w zeszłym tygodniu  8 ramek  na zdjęcia w tym tygodniu wybieramy fotki do wydruku i wreszcie będzie to dom a nie mieszkanie. Jestem w szoku, ale czuję się nieźle, mieszkam na wsi, jestem chora, nie mam pracy ... mam fajnego męża, cud w postaci dziecka prawie grzecznego, wspaniałych przyjaciół, super rodzinę ... z marazmu i depresji doszłam do nieźle ... do coś mi się chce... Chwała ci WIOSNO ! Może nawet coś narysuję .. nie mówię nie ... już mi się coś tam cni .. zobaczymy !

piątek, 16 marca 2012

6.

Chyba coś się ruszyło, nie nie z pracą, ale ze mną. Wydziergałam dwie opaski dla Dżulsa teraz robię roboczą dla siebie w zupelnie nowej technice i tak, tak skończę wreszcie sweter dla małej. Wzięłam się na poważnie za dietę  i za zdrowie.. czyli nie rezygnyję po pierwszym olaniu przez lekarza ..po prostu szukam innego i mam nadzieję, że wreszcie się  uda i ktoś potraktuje mnie poważnie. Kiedy Dżuls zasypia... coś robię zamiast bezczynnie gapić się w ekran komputera. Nie wiem czemu, chyba nie było konkretnego impulsu, po prostu wiosna! Gdyby tylko ta praca wznosić modły ! No chyba, że ktoś ma propozycję.

sobota, 3 marca 2012

5.

Czasami, czasami po prostu wydarza się coś, co sprawia, że czujesz się jakby ktoś przyłożył ci obuchem w łeb. Świat jeszcze chwilę temu w  miarę znośny, zmienia się w dziwne nieznane miejsce, obce i nieprzystępne. Siędzę na tej samej kanapie, klepię w tę samą klawiaturę, ale podskórnie wiem, że mój świat jeest innny. Co więcej nie mogę sprawić, by było inaczej. Dla niektórych to może być błahe... umarła moja nauczycielka, ale dla mnie to nie był belfer, to była Pani Jola.. druga mama, dobra kochająca, zawsze miała czas, mimo że czasem szorstka w obyciu dawała z siebie, obcym dzieciakom całą siebie. Była moją wychowawczynią przez 8 lat ! Dostała pod swoje skrzydła 30 dzieciaków a wychowała 30 młodych ludzi. Była autorytetem, dobrym duchem, kochaną kobietą, byliśmy jej dziećmi i wychowywała nas jak własne, kiedy trzeba bylo ganiła, innym razem tuliła i nadstawiała swoją reputację , żeby nam jej smarkaczom było lepiej. Ostatnio dużo o niej myślałam, chciałam przedstawić jej moją córkę, dostać błogosławieństwo. Bardzo mi smutno, że Dżuls nie pozna jednej z pięciu najwazniejszych w moim życiu kobiet. Będę tęsknić Pani Jolu, niech Pani na mnie czasem zerknie, strzał w ucho tak skutecznie stawiający do pionu i uścisk... tego mi czasem trzeba. Do zobaczenia kiedyś. 

niedziela, 5 lutego 2012

4.

Sama nie wiem jak to się stało, ale zupełnie  i całkowicie jestem zafiksowana na jej punkcie. Ostatnio z coraz większą konsternacją odnotowuję, że ... zgłupiałam na punkcie własnej córki. Jak inaczej można by podsumować wpadanie wręcz  w cielęcy zachwyt kiedy dziecko zje kawałek banana? A tak właśnie jest. Zastanawiałam się nawet, czy obecny stan  rzeczy nie wynikł po prostu z bycia pełnoetatową mamą .. wiecie, mało podniet i cały dzień rozmawiasz z roześmianym tobołkiem, którego głównym celem życiowym jest dostanie się na moje kolana  i polizanie wszystkiego, co znajdzie się w zasięgu różowego języka. Ale jednak nie... tata jest równie rozanielony jak mama. Cóż Dżuls ma dziś problemy z zaśnięciem więc ruszam na odsiecz za nim rozniesie łóżeczko. 

poniedziałek, 30 stycznia 2012

3.

Podobno, kiedy rok zaczyna się źle, to później jest na prawdę fantastyczny. Wielu ludzi, których znam będzie zatem miało co świętować w sylwestra 2012/2013. Póki co jakoś  u mnie się toczy, pracy brak. Dżuls jak na bobasa jest bardzo grzeczna, fakt w ciągu dnia to ona musi skapitulować w kwestii drzemek i spać jak mamusia zagra, ale dzięki temu nasza miłość  i współpraca układają się bez większych zgrzytów. Co do pozostałych, nazwijmy to,  czynności pobocznych, cóż ... wstyd się przyznać, ale sama nie wiem czy to brak czasu , czy niezliczone pokłady lenistwa.. Nie chce  mi się w ciągu tygodnia gotować wymyślnych potraw, nie mam czasu na zbyt wyszukane wzory na druty, o wyszywaniu zapomnij... rysowanie, pisanie yyyyy no wiadomo, chyba nie trzeba rozwijac tematu. Sama nie  wiem, niby mi się nudzi,  chciałoby się coś porobić .. a z drugiej strony wszechogarniający niechciej po ułożeniu dziecka spać. Wpadam w taki błogostan, że "budzę się" dwie godziny później odrywam palce od klawiatury i zasadniczo za godzinę trzeba iść spać .. a tu pranie woła z łazienki, trzeba zaplanować obiady i skonfabulować listę zakupów.. M pyta " a ty myślałaś, że jak to będzie?" ... problem w tym, że chyba mało kto myśli nad tym jak bardzo kurczy się czas "na siebie" kiedy na świecie pojawia się mały człowiek (mój mały człowiek głośnymi piskami domaga się stałej uwagi, ba posuwa się nawet do przytulania nogi i w ostateczności gryzienia matczynej stopy, nie wiemy gdzie się tego nauczyła...), niemniej uśmiech naszej czterozębnej koniczynki wynagradza ogromy zawiedzionej nadziej co do rozwoju osobniczego zabieganej matki lub  niedospanego ojca... a może po prostu jesteśmy wybitnie niezaradni .. a  inni radzą sobie wyśmienicie?  Who knows  jesteśmy jedynymi rodzicami w znajomym grajdole, przecieramy szlaki ...

czwartek, 19 stycznia 2012

2.

Sama nie wiem co należałoby napisać w związku z moim mieszanymi uczuciami. Zacznijmy od początku, zaraz po urodzeniu miałam problem z tzw karmieniem naturalnym, Dżuls urodziła się duża bla bla bla no i musiałam dokarmiać, miałam wrażenie, że połowa położnych ma mnie za złą matkę druga połowa mnie żałuje, każde wyjście do dyżurki po modyfikowane odczuwałam jako porażkę i kosztowało mnie to dużo łez. W domu nie było specjalnie lepiej , musiałam trochę dokarmiać, poza tym mała na okrągło na mnie wisiała, ryczałam i karmiłam, bardzo chcialam skończyć z tymi mękami, ale wisiało nade mną widmo bycia najgorszą matką świata.. więc karmiłam. Płakałam przy każdej podawanej butelce wymyślałam sobie od najgorszych i ogólnie lepiej tego nie wspominać. Brnijmy dalej, nrakowalo mi jakiegoś nienachalnego wsparcia z jednej strony moja mama aka cycoratorka  drugiej teściowa poco jeszcze karmisz.... ustatkowało się to wszystko jakoś w 4 miesiącu. Dżulsi i ja znalazlyśmy swój rytm, wciaż była na mieszanym a ja przestalam się czuć jak potwór. I przyszedł miesiąc szósty i moja mama znana jako karm choćby nie wiem co zaczęła przebąkiwać, że trzeba małą odstawić, problem w tym, że moje  dziecię zasypiało tylko na piersi .. tak wiem to źle, ale tak czasem bywa. Poza tym ja bardzo lubię kiedy ona się we mnie wtula, jednak poszukiwania pracy zmusiły mnie do smutnej refleksji, że niania nie da rady jej uśpić jeśli jej nie oduczę tych niecnych praktyk. I wiem, że ona jest już duża  i pół roku zaliczone , i trzeba po prostu trzeba ją odstawić ... ale nie mogłam powstrzymać łez kiedy zasnęła dziś bez ukochanej cycy ... czuję się niepotrzebna .... i bądź tu mądry a matki i tak nie zrozumiesz, gorzej, że wiem, że już nie mogę zwalić wszystkiego na hormony. Zjadłabym coś słodkiego na pociechę, ale chcę zrzucić pociążowy brzuch ... zresztą ten przeciążowy też ... więć wrrrrrrrrr

poniedziałek, 16 stycznia 2012

1.

Od prawie siedmiu miesięcy jestem mamą Dżulsa, znanej bardziej jako Bibich vel Ancymon. Moi rodzice, mąż , nawet znajomi zaczęli widzieć mnie głównie przez pryzmat córy., która nomen omen właśnie siedzi na moim kolanie i usilnie próbuje pomóc w pisaniu.... OK uwielbiam bycie mamą, problem tylko w tym, że mi się cni bycie kimś poza mamą.... pożyjemy zobaczymy, póki co poszukuję pracy. A teraz do napisania, Ancymon domaga się obiadu. A dla zainteresowanych Ancymon wygląda tak :