wtorek, 5 sierpnia 2014

pitu pitu

Czas płynie, dzieci rosną, człowieka, a zwłaszcza kobietę dotykają myśli o przemijaniu, dotyk wzmacnia się, kiedy kobieta obchodzi urodziny, niebezpiecznie zbliżając się do zmiany cyfry na przedzie. Nie wiem dlaczego, ale mając niecałe 30 lat zachciało mi się podliczać zyski i straty, to nie było najmądrzejsze, bo mało kiedy bywam zadowolona z tego co udało mi się "osiągnąć". Niemniej dzieci mi się udały :) w prawdzie Jurek jest obecnie w trudnym wieku 5 miesięcy ( jak to nie mogę się przesuwać jak Julka, Mamo ... mamo... mamo nie widzę cię, o nieeeee zostawiłaś mnie.. zniknęłaś, jestem saaaaam saaaaaam ludzie.. ludzie samotne dziecko na macie edukacyjnej.. ratuuuunku!), ale zwykle jest rozkosznym uśmiechniętym niemowlakiem o dużych skłonnościach do kombinowania. Jula natomiast jest rezolutną trzylatką o bogatym życiu wewnętrznym ... nawijającą od momentu kiedy otworzy oczy, aż do zaśnięcia.. do tego skacze, bega, głośno wyraża zdanie i wciąż nie wiemy skąd bierze na to wszystko energię, znalezienie źródła tejże niespożytej siły mogłoby znacznie obniżyć koszty energii w domu ;) Będę sobie na te moje dzieciaki zerkać jak tylko najdą szare chmury.. bo w sumie gdyby nie braki osiągnięć w innych dziedzinach .. to czy miałabym takie dwa skarby ?

piątek, 4 kwietnia 2014

liga ochrony zaskrońców

Jako szczęśliwi posiadacze nowego regału robiliśmy z M przemeblowania w starych, żeby książki mogły wreszcie odetchnąć, a nie stać w dwóch rzędach  ściśnięte jak sardynki. Jako rasowy chomik znalazłam liczne grono elementów wspominkowych, między innymi teczkę z "lepszymi rysunkami" od liceum .. :D ale się obśmiałam, zeszyty KZDP, wciąż uważam, że należy je spalić lub zakopać, bo jak się kiedyś dzieci do tego dobiorą, to nie  uwierzą, że matka mogła być tak szurnięta... zeszyt z tkliwymi i depresyjnymi wierszydłami (wiadomo w tym wieku cierpienia młodego, wrażliwego ego, znaczy artysty są bardzo głębokie i dojmujące)  i "księgę" gdzie wpisywali mi się znajomi na koniec liceum. Oczywiście zamiast odłożyć każdy skarb na nowe miejsce musiałam zajrzeć do środka :) w Księdze trafiłam na wpis pewnej Kasi zwanej Owcą, obok której  wpisała się jej  najlepsza koleżanka - nomen omen Qrczak :). Kasia wspomniała, że znamy się z przygotowań do bierzmowania, gdzie nasza (najgłośniejsza) ławka założyła (pod moim przewodnictwem) Ligę ochrony zaskrońców... głównie dlatego, że w jakimś hymnie kazano po nich stąpać i było nudno (w ramach protestów przeciwko deptaniu zwierząt opłatę za "pamiątkę" wręczałyśmy w formie łódeczki- origami :D .. ksiądz nie wiedział czy śmiać się czy płakać już przy trzeciej .... ja byłam piata w kolejności :D ) .. do dziś się uśmiecham kiedy to wspomnę .. numery domowe Owcy i Qrczaka od 12 lat są w mojej komórce ... jestem sentymentalnym chomikiem i dobrze mi z tym.

Ps żeby być na czysto ze sprawami bieżącymi,  10 marca 2014 roku o 7.25 na świat przyszedł mój syn ... kocham go bardzo chociaż mógłby sobie odpuścić gapienie mi się w oczy o 2  w nocy kiedy ja ostatkiem sil próbuję go uśpić ...

poniedziałek, 3 marca 2014

o niczym

Nic się nie dzieje ...na na na na, nie mam oczywiście na myśli doniesień zagranicznych, które staram się śledzić  i sobie dawkować, bo nerwy jak wiadomo niezdrowe.  Nie mam też na myśli rzeczy tak trywialnych jak Oskary, rano tylko obśmialiśmy się z mężem z biednego Leo, bidulek, mam nadzieję, że w końcu dostanie złotego pana do postawienia w kibelku. Cisza jak makiem zasiał za to bywa irytująca, kiedy czeka się na nowego członka rodziny, tak Panicz nie ma w planach wyłazić! W środę dostałam info, że to już zaraz, generalnie bić na alarm.... mamy poniedziałek, wszystko po staremu, cisza,spokój, syn leniwie przeciąga się w swojej kuli wyparcia  .... szczerze liczę, że go zawstydze tą notką  i łaskawca opuści pielesze maminego brzucha, celem podjęcia obowiązków syna i młodszego brata :) ..a tak poważnie... nie możemy się go doczekać, pierwszy syn i wnuk w tym pokoleniu, jedno jest pewne jest na kogo czekać :D    

wtorek, 11 lutego 2014

powrót

Nie uwierzycie, ale wróciłam do koralików.... mam kilka malusich projektów, które roiły mi się w głowie, a może kolejny kocyk (zwany u mnie w rodzinie kokisiem ... tak mówi Jula... jak wiadomo wpływ inteligencji wyższej na niższą łatwo zauważyć) trochę mnie zmęczył ? Nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem. Panicz straszy, że już wyłazi, Bisia ma okres buntu artystycznego i wszędzie rysuje "duuuzie kółka", małż zafiksowwał znów na punkcie gry .. i tylko mi się nie chce grać w diablo tak jak kiedyś ...

Ps może ktoś polecić jakąś ciekawą książkę ... ostatnio do szpitala wzięłam Hyperiona ... troszkę za ciężka .. dosłownie i nie dało się równocześnie czytać  i zadowalać swoją uwagą nowego człowieka ... jakieś pomysły?, złote myśli ?

środa, 22 stycznia 2014

prawie skończyłam

-Patrz- wołam do męża, machając mu przed nosem pasiatym kocykiem - prawie skończyłam!-
- Wcale nie, -  odpowiada on spokojnie - po prostu włóczka ci się skończyła ..-

No i w takich chwilach wiem, że mnie zna ... robienie kocyków "na okrągło" wciąga i jakby mi się znalazł na ten cel jeszcze moteczek albo dwa to by się nie skończyło na wymiarach 70x70 przed blokowaniem ... jak pochowam nitki i zblokuję, to wrzucę zdjęcie. 

piątek, 17 stycznia 2014

zachciało się babie bułeczek

W sumie nie tylko babie, bo to chłop zaczął podchody do cynamonowych bułeczek... bo pyszne, pyszne, pyszne  i cynamonowe, ale jak już zaczął tak namawiać i zobaczyła baba oczyma wyobraźni te bułeczki, i wspomniała (jeszcze z czasów przeddzieciowych) smak gorącej, parującej, drożdżowej i wręcz nieprzyzwoicie cynamonowej bułeczki, to zasadniczo klamka zapadła. Rozpoczęły się poszukiwania przepisu. Baba w kuchni z wiekiem i zaawansowaniem ciąży robi się coraz bardziej leniwa, więc fińskie i polskie cynamonki jej nie podpasowały.. ale norweskie cynamonowe bułeczki .... cóż :D. Oczekiwania tyle co wcale, bo w sumie 40 minut, generalnie w godzinkę 10 można mieć już w brzuszku taką bułeczkę. Smak .. o Panie dzięki  Ci za kubki smakowe i zmysł powonienia. Ogólnie PYCHA. Warto było się nawyrabiać ciasta (choć w odwecie dziecko drugie obecnie foszy się okropnie), warto poparzyć paluchy udzierając sobie bułeczkę (choć na zimno też są rewelacyjne). Polecam i lecę konsumować dalej

PRZEPIS  TUTAJ  , zdjęć gotowego wyrobu nie ma, bom zjadła :D