wtorek, 31 grudnia 2013
Takie tam na koniec roku
2013 się kończy(nikt wam o tym wcześniej nie powiedział nie? ), zgodnie z blogową modą nadszedł czas podsumowań, czy czegoś w tym stylu, u mnie pewnie będzie to zbiór niezbornych myśli i spostrzeżeń, ale do tego raczej wszyscy są tu przyzwyczajeni :). W tym odchodzącym roku, udało mi się między innymi: nauczyć kilku nowych technik rękodzielniczych, dostać pracę, przestać pracować, zajść w ciążę i ustalić płeć dziecka ( będzie Panicz, póki co okazuje niezłomny upór godny kozy i absolutny brak reakcji na moje racjonalne argumenty np dotyczące czasu i umiejscowienia szturchańców, czy też przekręcenia się głową w dół jak inne grzeczne dzieci), zostałam ciocią :D, wysłać dziecko do żłobka (co przeryczałam), zabrać dziecko ze żłobka(co przeryczałam jeszcze bardziej).... niespecjalne te osiągnięcia co nie? Ale cóż, nie był to zły rok Bisia bardzo się rozwinęła, wreszcie można się z nią dogadać na jakimś w miarę ludzkim poziomie, jest mądra, sprytna, psotna, ale o mamusię dba. Ja też się czegoś nauczyłam, trochę bardziej siebie lubić, trochę mniej nie akceptować i troszkę częściej zabiegać o swoje. To chyba jednak nie był zły rok, a nowy będzie niósł wiele nowych wyzwań i doświadczeń, mam nadzieję, że z nowym dzieckiem pojawiają się nowe pokłady cierpliwości ;D. Życzę wam kochani tego czego i Wy sobie życzycie, tylko bardziej ;D a dzieciatym przypominam, że dzieci mają w pompce, że macie zamiar nie spać do późna, więc albo bądźcie grzeczni, albo nastawcie się na surrealistyczne jutro.
poniedziałek, 18 listopada 2013
Pryowe candy z Japonii
TUTAJ
kochaneczki pod wskazanym adresem jest fioletowo pyrowe candy z japońskiej wsi :D trzymać kciuki!
kochaneczki pod wskazanym adresem jest fioletowo pyrowe candy z japońskiej wsi :D trzymać kciuki!
wtorek, 12 listopada 2013
co złego to nie ja
jako, że zostałam wywołana (nawet kilka razy) do tablicy pokazuję mitenki :D
włóczka to first class popiel i czerwień, mitenki to dopełnienie kompletu :D dzięki dla Truskaveczki za tłumaczenie, bo po angielsku niektóre techniki, wydawały się taaakie nowe straszne i ogólnie nie dla mnie ... a jednak umiem .. tadaaaam
czwartek, 7 listopada 2013
wciąż książkowo
Bo z dobrą książką jest trochę tak jak z pysznym posiłkiem. Idealnie dobrane elementy, dosmaczone emocjami i klimatem, podane między okładkami jak na wyjątkowym talerzu. Każda strona jak kolejny kęs zachęca, by posmakować więcej, głębiej, poznać wszystkie faktury i ukryte smaki, te które pozostają długo na języku i nie dają zapomnieć. Pisząc książki używa się chyba podobnej magii, jak tej kiedy tworzymy przepis, od serca. "Ocean na końcu drogi" jest pyszną opowieścią, będę często do niej wracać, jak i do innych pozycji Gaimana, mniam.
niedziela, 3 listopada 2013
Macie tak czasem ?
Są takie książki, których wystarczy dotknąć, żeby stanęły mi włoski na karku, palec jakby z własnej woli głaszcze okładkę, książka wręcz mruczy słodko i zaprasza do swojego świata... Nowy Gaiman jest już mój, dziś wieczorem się poznamy bliżej, nie mogę się doczekać.
piątek, 30 sierpnia 2013
Dlaczego
Zastanawiam się nad gwałtownością uczuć jakie przejawia dwuletnia z hakiem dziewczynka. Kocha mamusię, to mamy od dawna ustalone czasem dziobkiem ucałuje, czasem z tej miłości ugryzie w nogę, a co, to silne uczucie, ale niech mi ktoś wytłumaczy, czemu ona tak namiętnie po mnie skacze (mimo mówienia że w brzuchu jest dzidzi.. niby Bisia "aja" dzidzię ale za chwilę wyrżnie jej z główki aż mi gwiazdy migoczą), czemu włazi na mnie kiedy tylko może sięgnąć lub z dzikim wizgiem uwala się na brzuch? Nie wiem, ale co poradzić, już kiedyś mówiłam mamie, że nasza ( moja i Bisi) matczyno-córczana miłość jest przez moje dziecko rozumiana raczej jako rodzaj szorstkiej, męskiej przyjaźni. Dobre i to .
piątek, 23 sierpnia 2013
odkurzanie
Prawie dwa miesiące zajęło mi dojście do tego punktu, nie wiem czemu ostatnie trzy miesiące były hmm zajmujące, praca ( jak się okazuje na bardzo krótko niestety, ale tak to czasem bywa z zastępstawmi), Bisia w żłobku i stres z tym związany ( nie wspominając góry prania, ja nie wiem czy to moje dziecko jest takie żywe czy Ciocie śpią kiedy ona się rudzi, np dziś zachlastała trzecie spodnie w tym tygodniu robiąc popisowy siad w farbę, ja się pytam kto pozwala dziecku latać po sali z otwartą farbą i gdzie była Ciocia kiedy moje dziecko upadało? ) , wakacji niet... trzeci rok z rzędu, kasę na to przedsięwzięcie pochłonęło instalowanie Bisi w żłobku ( czy jest mi przykro? bardzo bardzo tak.. teraz to nawet jechać mi nie wolno w dłuższą podróż... ) Cóż powolutku z pewnych powodów wszystko odzyskuje stary rytm, tylko po to, żeby za 6 miesięcy nabrac nowego, pełnego wyrazu. Zatem odkurzam.
niedziela, 2 czerwca 2013
środa, 15 maja 2013
34 twins
Ostatnimi czasy wzięłam udział w akcji firmy Preciosa produkującej różnorodne szklane koraliki, a mówiąc różnorodne mam na myśli mnóstwo różnych wariantów jedno i dwudziurkowców. Zapisałam się do akcji i jakiś miesiąc temu dostałam sporą paczuszkę szarych twinsów w fajnym odcieniu i dwa poste tutki i od tamtego czasu nie mogę się zdecydować co z nich wydziubać ! Oglądam tutki wertuję magazyny eeeech jak tylko się na coś zdecyduję, to na pewno pokażę
czwartek, 2 maja 2013
(33) zmiany zmiany
Wiosna, jak wiadomo jest czasem przemiany i odnowienia, skoro nie mogę zmienić w sumie czegokolwiek w swoim życiu pozmieniam troszkę na blogu, przestanę katować moich troje czytelników zdjęciami kolejnych prac (tak wciąż dziergam jak szalona) ;), może dołożę jakieś zakładki i nadam postom tytuły, co wspomoże znalezienie się w tym bajzlu na kółkach. Życzcie mi szczęścia (również w obróbce zdjęć bransoletek).
piątek, 8 marca 2013
poniedziałek, 18 lutego 2013
31
O czym by tu napisać ... miałam jakiś tam wstępny konspekt w głowie, a potem, a potem okazało się, że dziecięciu nie spodobało się zakończenie Aladyna i zostało ono eksmitowane z książki poprzez brutalne wyrywanie. Nie jest to pierwsza taka akcja, wcześnie z dezaprobatą spotkało się 101 dalmatyńczyków. Już sama nie wiem jak przemawiać do tego minipreadtorka... a swoją drogą ten wiek w rozwoju dziecka jest niesamowity i nie mówię tylko z punktu widzenia omotanego miłością rodzica, ale również z punktu widzenia obserwatora. Ten mały człowieczek jakby wiedział, że zakochani weń rodzice uważają ją jeszcze za maleństwo, słodkie, ale mało zmyślne. Wykorzystuje ten stan do cna, wyciska nieogarnięcie rodzicielskie do ostatniej kropelki.. Uderza w płacz (ściskający matczyne serce) i uspokaja się zaraz po wzięciu na ręce, zachęcając do wydania jej upragnionego przedmiotu, chowa za plecami zakazana zdobycz pokladając się ze śmiechu, robi bardzo zasmuconą minę, ba zasłania oczka w geście zawstydzenie i już już człowiek wierzy, a nawet żałuje, do momentu kiedy zauważy błysk żywych ciekawskich oczek, których wyrazowi daleko do skruchy. Mały człowieczek skłonny jest nawet odstąpić od mówienia w swoim dialekcie, jesli bardzo czegoś chce. Z zachwytem dostrzegam zmiany w charakterze mojej córeczki, nie jest nam łatwo tzw bunt dwulatka objawia nam się często i głośno, ale uważam, że ma do tego prawo, a najpiękniejsze jest to ... że nikt nam nie wierzy.. bo ona ma najpiękniejszy chochlikowy śmiech ... moim zdaniem ma on właściwości amnezyjne, raz usłyszany wymazuje wspomnienia o napadach złości..... może dlatego wciąż pozostajemy szaleńczo zakochani w maleństwie i stale zaskakuje nas pewny siebie, głośny i charakterny człowieczek, na którego wyrasta.
poniedziałek, 28 stycznia 2013
30
Obiecałam to prosz... :D niestety nie jest to całość "okresu metalowego" trzech bransoletek, nie zdążyłam obfotografować, trudno, może innym razem, bo są to tzw szlagiery
Z informacji frontowych znowu zadżumionam, gorączka katar te klimaty, ale mam nadzieję, że idzie ku dobremu
Ps sugeruję powiększyć zdjęcie do oglądania, bo kolory wyszły przekłamane niestety, a te metaliczne toho mają na żywo tyle uroku.
Z informacji frontowych znowu zadżumionam, gorączka katar te klimaty, ale mam nadzieję, że idzie ku dobremu
Ps sugeruję powiększyć zdjęcie do oglądania, bo kolory wyszły przekłamane niestety, a te metaliczne toho mają na żywo tyle uroku.
piątek, 18 stycznia 2013
29
Miałam w planach parę innych postów, ale nic z tego nie wyszło. Okres świąteczno-noworoczny od zawsze jest dla mnie bardzo męczący i po brzegi załadowany pracą i to nie tylko pieczeniem gotowaniem oraz sprzątaniem, w tym roku byłam też bardzo obleganą rękodzielniczką. W grudniu wydziubałam około 15 bransoletek ... zdjęć niestety nie ma, ale jakoś przeżyjecie prawda?. Dla chętnych w następnym wpisie wrzucę zdjęcia ostatnich wytworów z tzw "okresu metalowego" :D oraz czapkę misia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)