piątek, 23 marca 2012

7.

Wiosna. wiosna, wiosna piec grzewczy wyłączony, M cieszy się, że wreszcie kończymy ogrzewanie, ja cieszę się, że jest ciepło ... bo jakoś tak lepiej mi na sercu i duszy. Znów nie zadzwonili po teście, trudno ich  strata, ja się nie poddam. Kolejne wizyty umówione lub  w trakcie opracowywania plany kiedy by tu iść. Dieta się turla a ja mam takie pokłady energii, że zastanawiam się, czy spory tyłek nie jest mi potrzebny, żeby je zmagazynować. Nawet sprzątać mi się chce, a to coś nowego. owszem brudu w domu nie uznaję, ale lekki hmmm wir entropii w rzeczach zwykle uznawałam za  dopuszczalny. A teraz... sprzątać  przeglądać, gotować sama nie wiem gdzie to siedziało ? Kupiliśmy w zeszłym tygodniu  8 ramek  na zdjęcia w tym tygodniu wybieramy fotki do wydruku i wreszcie będzie to dom a nie mieszkanie. Jestem w szoku, ale czuję się nieźle, mieszkam na wsi, jestem chora, nie mam pracy ... mam fajnego męża, cud w postaci dziecka prawie grzecznego, wspaniałych przyjaciół, super rodzinę ... z marazmu i depresji doszłam do nieźle ... do coś mi się chce... Chwała ci WIOSNO ! Może nawet coś narysuję .. nie mówię nie ... już mi się coś tam cni .. zobaczymy !

piątek, 16 marca 2012

6.

Chyba coś się ruszyło, nie nie z pracą, ale ze mną. Wydziergałam dwie opaski dla Dżulsa teraz robię roboczą dla siebie w zupelnie nowej technice i tak, tak skończę wreszcie sweter dla małej. Wzięłam się na poważnie za dietę  i za zdrowie.. czyli nie rezygnyję po pierwszym olaniu przez lekarza ..po prostu szukam innego i mam nadzieję, że wreszcie się  uda i ktoś potraktuje mnie poważnie. Kiedy Dżuls zasypia... coś robię zamiast bezczynnie gapić się w ekran komputera. Nie wiem czemu, chyba nie było konkretnego impulsu, po prostu wiosna! Gdyby tylko ta praca wznosić modły ! No chyba, że ktoś ma propozycję.

sobota, 3 marca 2012

5.

Czasami, czasami po prostu wydarza się coś, co sprawia, że czujesz się jakby ktoś przyłożył ci obuchem w łeb. Świat jeszcze chwilę temu w  miarę znośny, zmienia się w dziwne nieznane miejsce, obce i nieprzystępne. Siędzę na tej samej kanapie, klepię w tę samą klawiaturę, ale podskórnie wiem, że mój świat jeest innny. Co więcej nie mogę sprawić, by było inaczej. Dla niektórych to może być błahe... umarła moja nauczycielka, ale dla mnie to nie był belfer, to była Pani Jola.. druga mama, dobra kochająca, zawsze miała czas, mimo że czasem szorstka w obyciu dawała z siebie, obcym dzieciakom całą siebie. Była moją wychowawczynią przez 8 lat ! Dostała pod swoje skrzydła 30 dzieciaków a wychowała 30 młodych ludzi. Była autorytetem, dobrym duchem, kochaną kobietą, byliśmy jej dziećmi i wychowywała nas jak własne, kiedy trzeba bylo ganiła, innym razem tuliła i nadstawiała swoją reputację , żeby nam jej smarkaczom było lepiej. Ostatnio dużo o niej myślałam, chciałam przedstawić jej moją córkę, dostać błogosławieństwo. Bardzo mi smutno, że Dżuls nie pozna jednej z pięciu najwazniejszych w moim życiu kobiet. Będę tęsknić Pani Jolu, niech Pani na mnie czasem zerknie, strzał w ucho tak skutecznie stawiający do pionu i uścisk... tego mi czasem trzeba. Do zobaczenia kiedyś.