piątek, 26 października 2012

23

Sama nie wiem na czym polega różnica, ale są takie robótki, które robią się prawie same i takie, które powiedzmy delikatnie są jak wrzód na dupie. Moje pierwsze bolerko z first classa to była bajka. trzy dni dłubania, 5 minut szycia  i tadaaaaam bardzo je lubię, sprawdza się w lecie i na wiosnę.Moje drugie bolerko z first classa ... cóż 4 tydzień dłubania do końca jakieś 18 cm wzoru i 10 cm ściągacza... a czas mam do przyjścia koralików czyli jakoś tak do wtorku eeeech na pocieszenie przybyło 5 motków dropsowych słodkości, mięciutkie i kolorowe łiiiiii. Mam w planach jeszcze jedne zakupy włoczek w tym roku (nie planowanych nie liczę, ale liczę, że będzie szansa na ich pojawienie ;D), na tapecie czapka dla szwagierki i szalik obiecany jakieś dwa lata temu .  tylko wciąż nie wiem z czego i jaki, ale oj tam oj tam i do przodu.A jeśli mi ktoś przypomni ( wiadomo, że z moją pamięcią to nie bardzo) to wrzucę zdjęcie z sesji zrobionej przez Martę Kuchcińską .. nawet ja się sobie podobam, a to już wyczyn! 

Ps: póki co mam dwa  i pół znacznika, fajne są !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz